Postanowiłam kiedyś, że na moim blogu: (1) będę publikować treści merytorycznie związane z moim zajęciem – czyli redakcją i korektą tekstów, (2) będę pisać na wesoło – bo to silniejsze ode mnie, (3) nie będę recenzować publikacji, które poprawiam. Dlaczego? Bo nie jestem w stanie opisać wszystkich, a jak tu wybrać, kiedy ja wszystkie poprawiane książki traktuję trochę jak własne. Każda matka wie, że nie wolno mówić do jednego z dzieci: mamusia ciebie kocha bardziej. Ja do wszystkich publikacji się przywiązuję, wszystkie dopieszczam i z wszystkimi ciężko mi się rozstać i postawić ostatnią kropkę. Nie obawiajcie się, drodzy Autorzy, że uzurpuję sobie jakieś prawo do Waszych „dzieci” – nie, ja jestem dla nich tylko nianią – jak Mary Poppins: osóbka o magicznych umiejętnościach, ale czasami niezbyt miła w obejściu (jak niekiedy czytam moje komentarze skierowane do autorów w trybie śledzenia zmian w Wordzie, to… niniejszym przepraszam, wiem, że można delikatniej). Ale jeszcze trochę tego zajadania pandemii i będę jak Mammy, niania Scarlett O’Hary, a ta jak wiadomo była i sympatyczna, i całkowicie bezkrytyczna wobec swojej podopiecznej pracodawczyni.
A teraz pora na wyznanie – Boże korektorów, przebacz! JEDNO DZIECKO KOCHAM JEDNAK NAJBARDZIEJ. Już gdy je zobaczyłam, to wiedziałam, że muszę je adoptować. To Globalna historia ludzkości. Czytanie Tej publikacji było jak lanie miodu na moje serce. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem idealistką i że ja żyję w innym, lepszym świecie. To znaczy chciałabym w takim żyć. A ta książka właśnie daje nadzieję na to, że on faktycznie może stać się miejscem bardziej przyjaznym i bezpiecznym, nie tylko dla gatunku ludzkiego, ale i dla wszystkich innych. Kiedy więc powierzono mi korektę tej książki, najpierw przeczytałam wszystkie 3 tomy od deski do deski dla przyjemności, a dopiero potem zabrałam się do pracy. No i masz! Wydało się, czemu tak długo poprawiam teksty…
Wracając do meritum – Globalna historia ludzkości to podręcznik do historii dla szkół średnich, ale jakże inny! Uczy empatii i szacunku do ludzi i świata. To właściwie historia Matki Ziemi i jej niesfornych dzieci – pokazuje, skąd się wzięły nierówności między ludźmi we wszystkich sferach: ekonomicznej, płciowej, społecznej. Skąd głód, niewolnictwo, które współcześnie wciąż istnieje, dyskryminacja kobiet i mniejszości, niesprawiedliwość społeczna, zmiany klimatyczne. Jak to się wszystko ze sobą łączy na przestrzeni dziejów i w przestrzeni geograficznej. To nie jest historia polityczna, typu: kto, kogo, kiedy i dlaczego, data jego urodzin, data śmierci, siadaj: pała. To jest wieloaspektowe spojrzenie na świat, który nas otacza, przypomnienie, że: Matka (,) jest tylko jedna…
Dla młodego pokolenia to może być inspiracja, która pozwoli wyjść poza horyzont wrodzonego światopoglądu, otworzyć szerzej oczy i popatrzeć na planetę z różnych perspektyw. Może – kiedy już młodzież przejmie stery – postara się pokierować światem bardziej sprawiedliwie. Dlatego właśnie Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030 przyjęta przez ONZ, która wspiera ten projekt, promuje „edukację na rzecz zrównoważonego rozwoju i zrównoważonego stylu życia, praw człowieka, równości płci, promowania kultury pokoju i niestosowania przemocy, globalnego obywatelstwa oraz docenienia różnorodności kulturowej i wkładu kultury w zrównoważony rozwój”*.
Chociaż z tą równością płci… Moje ulubione zdanie z książki (tom I, str. 47): „Kobiety miały rozległą wiedzę o świecie – znacznie większą niż mężczyźni”. Czyżby faceci już wtedy nie mieli racji, nawet stojąc samotnie w środku jaskini? W dodatku „Kobiety” dużą literą… Przypadek?
Kto ma dzieciaki w wieku szkolnym – GORĄCO POLECAM!!! Co prawda wiem z doświadczenia, że na gruncie domowym ciężko przekonać małolata do lektury czegokolwiek, co nazywa się podręcznik – w ogóle czegokolwiek – ale nadzieja w nauczycielach i nauczycielkach: mają więcej narzędzi skutecznie „zachęcających”. Na pewno, nawet gdy nie uda im się wcisnąć w podstawę programową całości, wybiorą z niej treści, ich zdaniem, najciekawsze. Zwłaszcza że cała wiedza w Globalnej historii ludzkości podana jest w przystępny sposób, okraszona ćwiczeniami (nietrudnymi) i ciekawostkami – wiedzieliście, że przez pewien czas na Ziemi żyli w tym samym czasie zarówno przedstawiciele Homo sapiens, jak i neandertalczycy? Podobno Ci drudzy w końcu wyginęli, ale ja w to nie wierzę, bo kilku widziałam na własne oczy!
Ta książka może uczynić naprawdę wiele dobrego, dlatego jest taka wyjątkowa – jest do pobrania bezpłatnie na stronie projektu Get up and goals!
* Cel 4.7 Agendy na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030.